Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/85

Ta strona została przepisana.

i nogami. W sąsiednim pokoju leżała pani Dugrival pokrwawiona, z szeroką raną na piersi.
— Pieniądze... okradziono mnie... zabrali wszystko, — wyszeptała z trudem — i zemdlała.
Co się właściwie stało?
Gabriel opowiedział (a ciotka jego, po przyjściu do przytomności, potwierdziła w zupełności jego zeznania), że w nocy napadło go w łóżku dwóch ludzi, z których jeden zakneblował mu usta, a drugi spętał ręce i nogi. Twarzy ich nie widział, bo było zupełnie ciemno, — ale słyszał dobrze hałas walki, jaką z nimi stoczyła jego ciotka. A walka to była zacięta, jak twierdziła pani Dugrival. Bandyci znali widać doskonale rozkład mieszkania i wiedzieli, gdzie pieniądze były ukryte. Skierowali się prosto do skrytki i mimo jej rozpaczliwego oporu i krzyków zabrali całą gotówkę. Kiedy odchodzili, ugryzła jednego z nich w rękę, — i wtedy ugodził ją nożem w piersi. Potem uciekli.
— Którędy? — pytano jej natarczywie.
— Wyszli przez drzwi mego pokoju, — odpowiedziała, — a potem prawdopodobnie do sieni.
— To niemożliwel Przecież dozorca musiałby ich zobaczyć!
Bo cała tajemnica leżała właśnie w tem zagadnieniu: jakim sposobem bandyci dostali się do domu i jakim sposobem udało im się uciec? Było tylko jedno jedyne wyjście! Czyżby może który z lokatorów? Przeprowadzone w tym kierunku najskrupulatniejsze śledztwo dało wynik zupełnie negatywny.
A więc?
Inspektor policyjny Ganimard, któremu tę sprawę oddano, nie wiedział poprostu, co począć.
— Przypomina mi to Lupina, — mówił, — ale nie, to nie jego chyba sprawka... Nie, nie, — coś w tem wszystkiem czuję podejrzanego... Zresztą — w jakim celu Lupin przesyłałby im 50 tysięcy franków, aby je w parę dni później odbierać? I jeszcze jedno: jaki jest właściwie związek między tą kradzie-