półuśmiech się przewijał, odsłaniając szeregi zębów perłowych. Te chmurki i te półuśmiechy dziwnie jéj wdzięku dodawały, nie ujmując onego wówczas nawet, kiedy oczy jéj zmieniały nagle wyraz i stawały się straszne jakieś. Zdarzało to się rzadko i odbywało przelotnie. W chwili jednéj łagodna słodycz spojrzenia ustępowała, kryła się gdzieś w głębi, a miejsce jéj zajmowała dzikość tygrysia. Przechodziło to jednak wnet — trwało nie dłużéj jak mgnienie źrenicy. Następował uśmiech, który, złośliwy przy narodzinach swoich, konając rozpływał się w pogodzie anielskiéj.
Kobieta siedziała przy kominku w postawie półleżącéj. Postać jéj drapowała odzież jedwabna barwy popielatéj, uwydatniająca zarysy kibici i zaokrąglenia biustu. Wytok szyi alabastrowéj i pełna ramion obnażonych przywodziły na myśl marmury karraryjskie, przeistaczające się w posągi niewiast pod dłutem mistrzów najznakomitszych. Z pod sukni wyglądały nóżki toczone — z nich jedna opierała się o bronzową balustradę kominka, druga zaś poruszała się zwolna, jakby wybijała takt myślom po głowie się snującym. Ręce jéj, białe i zgrabne rzucone od niechcenia, spoczywały na fałdach odzienia.
Siedziała swobodnie, spokojnie, nie okazując po sobie nic takiego, z czego by się odgadnąć dał powód, dla którego samotnie w salonie pozostawała. Czy odpoczywała? czy na kogo oczekiwała? czy też może dogadzała kaprysowi osamotnienia?
Kobieta taka, w stolicy takiéj, samotna; miało to minę nadzwyczajności fenomenalnéj. Petersburg słynie z umiejętności spożytkowywania wdzięków niewieścich, służących za przedmiot obławy ustawicznéj a niezmordowanéj ze strony licznych próżniaków. Obecność rycerzy wszech broni nadaje obławie w stolicy Wszechrosyi ton. Odbywa się ona przy
Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/10
Ta strona została uwierzytelniona.