Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tém ci lepiej... — rzekł. To mi daje nadzieję, że zajęcie, które ci zaproponuję, nie będzie dla ciebie interesu pozbawioném... Chodzi, jak powiadam, o rzecz niezmiernie ważną, a czynność potrójną, mającą na celu starganie węzła, który natura zawiązała...
— Jakiegoś gordyjskiego... — wtrąciła księżna.
— Silniejszego aniżeli gordyjski, a to dla tego, że napozór nie istnieje a jednak istnieje... nie ma go i jest...
— Zagadka jakaś... — bąknęła piękna kobieta.
— W rzeczy saméj zagadka... zagadka bytowa, ciężąca na nas nakształt zmory... Niech jeno zagadkę tę rozwiążą ci, którzy służą za materyał surowy do węzła onego, a wówczas my... przepadamy z kretesem...
— Mów-że nareszcie, o co chodzi... — podchwyciła księżna w wysokim stopniu zaciekawiona.
— Krótko a wyraźnie mówiąc, chodzi o wyprowadzenie na bezdroża trzech młodych ludzi...
A a?... — przeciągle, z akcentem indygnacyi w głosie odezwała się piękna pani. O to tylko?... Toć w tym celu zgłosić się mogliście do kogo innego, nie do mnie...
— Racz-że mnie, księżno, wysłuchać do końca... Ci młodzi ludzie, są to nie pierwsi lepsi, a trzy w zarodku potęgi, z któremi się liczyć należy, potęgi, uzbrojone ideą, zagrażającą nam zniszczeniem doszczętném, i opuklerzone cnotą, do przełamania sposobami zwyczajnemi absolutnie niemożliwą... Nic łatwiejszego, jak pozbyć się każdego z nich trybem dawniejszym, to jest, uwięzić, zamknąć i, albo sądzić i zasłać w lody syberyjskie, albo téż zamordować w więzieniu... To atoli, co się tak łatwem wydaje, jest w istocie błędem kolosalnym, jest bowiem sianiem własnoręczném tych ziarn, które nam grunt pod nogami zanieczyszczają... Z więzień wychodzą prądy wywrotne; z Syberyi wioną ciągi burzliwe;