nie ma i być nie może; była za to, jest i być musi racya bytu, nakazująca nam w chwili obecnéj w owczéj w obec wrogów naszych występować skórze...
Generał słuchał z głową spuszczoną i rzekł w końcu po moskiewsku.
— Winawat...
— Zgrzeszyłeś w obec mnie nieszczerością...
— Zgrzeszyłem...
— Niech cię to jednak nie frasuje... — powiedziała tonem uspokajającym. Byłeś w roli swojéj, w roli téj saméj, w jakiéj ty, reprezentant władzy, występujesz w obec Moskwy narodu... Ty władza, ja Moskwa... porozumieliśmy się, tego tylko potrzeba... i jak długo porozumienie to trwa...
— Jak długo?... — przerwał generał. Wyrażasz się, księżno, w sposób wątpliwy o rzeczy, którą sankcyonują wieki...
Księżna spojrzała mu w oczy tém spojrzeniem, któreśmy zaznaczyli powyżéj. We wzroku jéj błysnęła migiem dzika, tygrysia drapieżność — błysnęła i znikła, zmieniając się w uśmiech zagadkowy. Ruszyła lekko ramionami, lekko głową pokiwała i odrzekła:
— Cóż wątpliwém nie jest?... kto zaręczy?... Jest to atoli kwestya, odnosząca się do przyszłości... a przyszłość?... Lepiéj o niéj może nie myśleć wcale...
— Przeciwnie... — zaprotestował generał. Dla czegoż, jeżeli nie dla przyszłości robi się to wszystko, co się robi!
— Zapewne... — podchwyciła księżna — tylko że na przyszłość zapatrujemy się z punktu widzenia teraźniejszego, z czego wypada, że co robimy, robimy dla teraźniejszości, czyli, używamy dla używania... Używajmyż więc!...
Gdy ostatni, głosem nieco podniesionym, wymówiła wyraz, w salonie pojawiła się osobistość nowa. Wszedł, wtoczył się raczéj, jegomość opasły — twarz ogromna rysów kałmu-
Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.