Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

któremu konsultacye dawał i od którego grosza jeszcze nie dostał...
— Zdziwiła go wiadomość o uwolnieniu?...
— Przyjął ją obojętnie, zapytał tylko, czy bo rzecz pewna, że mu nie wolno bawić w Petersburgu dłużéj jak do piątéj rano...
— Zdaje się więc, że ma ochotę widzieć się z nim... Ale... o! to majster... ten adwokat... Mamy na niego oko i na niczem go złapać nie możemy...
Rozmowa powyższa toczyła się półgłosem przy powolném schodzeniu ze schodów i urwała się na połowie takowych. Garson udał się do góry, do numeru przylegającego do tego, do którego wszedł młody człowiek. Urzędnik wyszedł z hotelu, rzucił się do doróżki i dał zwoszczykowi rozkaz jechania do innéj części miasta.
Ci dwaj panowie nie interesują nas więcéj. Poznaliśmy w nich agentów policyi tajnéj, stanowiącéj w państwowym moskiewskim mechaniźmie, sprężynę najważniejszą. Bez sprężyny téj, ukutéj z materyałów różnorodnych, państwo utrzymać by się nie zdołało. Jest ona tém niemal, czém dusza w organizmie, przenika wszystkie państwowe członki od dołu do góry — od ludu zaczynając, nad którym czuwa duchowieństwo prawosławne, kończąc na najwyższych dostojnikach państwowych, śpiegujących jeden drugiego. Nie dziw przeto, że bohater nasz, Polak, stał w cieniu tego skrzydła olbrzymiego, którym olbrzym dwójgłowy przykrywa Rosyą od Wisły do Kamczatki. Inaczéj być nie mogło.
Bohater nasz w numerze, do którego po rozstaniu się z urzędnikiem wszedł, znalazł się w obec kobiety, która oczekiwała na niego. Kobieta postawą swoją wykazywała wiek podeszły, lat z górą pięćdziesiąt, wypisanych na niéj cyfrą wyraźną, nie maskowaną temi sposobikami, za pomocą któ-