Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.

— My w Rosyi mamy zadanie ważniejsze: czuwamy nad bezpieczeństwem społeczeństwa i państwa...
Lech się uśmiechnął.
— Uśmiechasz się pan na tę myśl, że charakter państwowy czyni policyę instytucyą szpiegowską... Nie sama Rosya znajduje się w konieczności posługiwania się instytucyą tego rodzaju...
— Wszystkie państwa, w których władza trzyma się przemocą... — wtrącił Lech.
— No tak... odparł moskal. Nie nasza to jednak wina... Przyjmujemy następstwa, przekazane nam przez siłę rzeczy i musimy się stósować do takowych... Och! musimy... — westchnął. Życie też nasze nie upływa na różach...
Lech, czy wprost dla rozrywki, czyli też dla tego, że w nim ciekawość wzbudziły wynurzania się szpiega, podtrzymywał rozmowę, przerywaną zatrzymywaniem się pociągu na stacyach. Wiedział on, że zwierzania się urzędnika policyi tajnéj nie płyną ze szczerości serca, nie mniéj przeto zajmowały go one. Rozpytywany przezeń Moskal rozprawiać począł o trudnościach służby.
— O, gdybyś pan wiedział, powiadał — jakie i w jakiéj ilości kłopoty na głowie mamy!.. Litowanoby się nad nami, gdyby o tém wiedziano...
Urządzenie przecież mechanizmu policyjnego nic do życzenia nie pozostawia... — zauważył Lech.
— Tak... zapewne... — odparł urzędnik. Do urządzenia tego atoli wchodzą ludzie... ludzie, istoty ułomne, posługujące się podlegającemi obrzędom narzędziami, jakiemi są zmysły ludzkie... Dodaj pan do tego niedbalstwo i złą wolę, a będziesz miał wyobrażenie niejakie o trudnościach z jakiemi się łamać musimy...
— Nie ufacie przeto ajentom własnym...