Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

ze wsi w okolicach Genewy, zawiązując znajomość z wieśniakami, którzy dopełniali mu wiadomości z książek poczerpniętych. W ten sposób chciał się przygotować do stosunków z ludźmi wydatniejszymi w kantonie, z uczonymi, z urzędnikami, których kilku już miał na uwadze. Czas upływał mu szybko, dnie mijały niby błyskawica.
Razu pewnego w salonie, gdy rozmawiał ze świeżo przybyłym Hollendrem, obiły mu się o uszy wyrazy następujące;
— Eustachi Onisirowiczu, czy znasz nowinę wielką?.. — zapytał Moskal jeden drugiego.
— Nie znam, Elpidiforze Wisarionowiczu... — odpowiedział zapytany.
— Przybyła do Genewy księżna Natalja Rodionowiczówna Gabarin...
— O!... słyszałem o tém... Stanęła w Bergues... Znalazłem był jéj nazwisko w Journal des Etrangers... Cóż jednak!.. Natalja Rodionowiczowna to ptak przelotny... jak przybyła, tak wyjedzie... Czy to już ona pierwszy w Genewie raz!.. Jest zapewne mimojazdem...
— A nie... — zareplikował pierwszy — przybyła na czas dłuższy, najęto bowiem, a podobno kupiono nawet dla niéj willę przepyszną nad jeziorem...
— W rzeczy saméj?.. — odrzekł drugi ze zdziwieniem.
— Niezawodnie... Urządziła się, słyszę po królewsku... meble z Paryża, tapicerowie pracowali przez miesiąc cały...
— Dla czegóż ją w Bergues zapisali?..
— Dla reklamy... Przyjechawszy, musiała zapewnie w hotelu nocować, albo téż tylko na godzin parę się zatrzymać... no... i natychmiast ją na listę zaciągnęli...
— Dalekoż ta willa?...