wcale nie miał ochoty pozbywania się ojcowizny na rzecz Moskala jakiegoś, inaczéj, postanowienie powziął bronienia godziwie środków, jakiemi rozporządzał. Wizyty u księżny Gabarin nie uważał za rzecz niegodziwą, a tylko za nieprzyjemną — za rodzaj gorzkiéj pigułki, przełknięcia któréj uniknąć sposobu nie było.
— Ha!.. — rzekł do siebie — zbiorę się jutro... może pojutrze?.. nie, jutro...
Załatwiwszy w ten sposób tę sprawę, myśleć począł o Tameńce.
Jako Polak, interesujący się sprawami ojczystemi, Lech pilnie śledził tak za rozwojem ogólnym, jako téż za manifestacyami szczególnemi sprawy ruskiéj, i bolał szczerze nad obrotem, jaki onéj nadali Rusini, należący do tak zwanego ukrainofilskiego obozu, wprowadzając ją na drogę błędną. Widział on jasno cel ich i znał dobrze pobudki. Te ostatnie polegają całkowicie na wątpieniu w siły własne, wątpieniu, nakazującemu chwytać się fortelów dyplomatycznych, świecić baki nieprzyjacielowi i, za pomocą świecenia tego, wyjednać, wyprosić, wyrozumować, wysłużyć dla Rusi ulgi i ustępstwa jakieś, bodaj najmniejsze. Dla tego w walce eksterminacyjnéj, wydanéj polonizmowi, Rusini téj kategoryi stanęli po stronie Moskwy officyalnéj. Moskale szczekają, ci poszczekują — potakują, świadczą zawsze i wszędzie, gdzie jeno diejatielstwo moskiewskie poparcia i świadectwa żywiołu miejscowego potrzebuje. Według nich, nie masz tego złego, któreby od Polaków na kraje ruskie nie spłynęło. Polacy winni wszystkiemu, szczególnie zaś i osobliwie temu, że w wiekach XV, XVI, XVII i XVIII odgadnąć nie umieli postulatów polityczno-społecznych, jakie wiek XIX, i to w drugiéj dopiero połowie swojéj, postawił. A więc:
Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.