Strona:PL Lech-Czech-Rus (Zygmunt Miłkowski, 1878).djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

średnictwem można będzie wpłynąć, wyperswadować... Nie sposób, ażeby perswazya trafić nie miała do tych umysłów młodych, do serc niewieścich... Morderstwo, tak czy owak, zawsze jest zbrodnią, obrzydliwością i głupstwem, wówczas nawet kiedy je zadaje ramię sprawiedliwości...
Rad wynalezieniu konkluzyi téj, udał się na spoczynek z sumieniem na wpół uspokojoném.
Łatwiéj atoli było konkluzyą wyprowadzić, aniżeli wyrażony przez nią zamiar uskutecznić. Trudność polegała na wynalezieniu w Genewie Tameńka i na zejściu się z nim. Bohater nasz musiał we względzie tym zachowywać jak największą ostróżność, z obawy niepotrzebnego skompromitowania się. Nie mógł przeto, ani się dowiadywać, ani rozpytywać otwarcie. Upłynęło dni kilka zanim powziął wiadomość, że adresy mieszkańców Genewy znaleźć można w trzech miejscach: w biurze telegraficzném, na poczcie i w ratuszu. Do bióra telegraficznego i poczty, w jednym mieszczących się budynku, najbliżéj mu było, więc tam się zgłosił najpierwéj. Napróżno jednak. Urzędnicy szukali niedbale i nie wyszukali adresu. Za to w ratuszu odnaleźli takowy od razu.
Pozostawała atoli rzecz ważniejsza: urządzenie schadzki.
Znów upłynęło dni kilka. Lech zrekognoskował dom, w którym eksprofessor Charkowski mieszkał i przemyśliwał nad sposobami spotkania się z nim, bez uciekania się do czyjegokolwiek pośrednictwa. Nastręczało mu się sposobów kilka, z pomiędzy których najwięcéj szans powodzenia miał za sobą ten, ażeby o ósméj, albo przed ósmą rano, pójść wprost i przedstawić się Tameńce. Liczył na to, że go w łóżku zajdzie, co dawało mu nadzieję zastania go w domu i samego. Tego też sposobu chwycił się. Wstawszy o siódméj, przed ósmą zapukał do drzwi, na których na karcie wizytowéj, wyczytał nazwisko profesora.