Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/31

Ta strona została skorygowana.
Płochliwa antylopa, widząc kształt kamraci,
Zbliża się, nieświadoma zdrad — i życie traci.

Tu przerywam bajki nitkę,
Nadmieniając, jak jest brzydkie
Podobne wyzyskiwanie stworzeń, których
Jedyną obroną — hyżość nożna.
Tak nie można!
Ja za to ganię czerwonoskórych, —
To jest, ganiłem (wtedy) — i cieszyło mnie wielce,
Że słono zapłacili za to, wisielce.

Bo gdy po jednym pełzli obaj tropie
Z dwóch krańców przeciwległych, a przeto
Jeden drugiemu był jakoby metą,
Naraz ujrzeli własne larwy antylopie
Wyzierające z trawy.

W każdym serce pika
Z wesela. Każdy ma mniemanie,
Że do smakołyka
Wycela strzał jadowity —
Aliści sobie zadają po ranie.