Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/35

Ta strona została skorygowana.

Na mchy, jak pies zziajany, gdy stado pozgania.
Stoi Cielę i myśli: czy podobna, żeby
Wilk tej natury pięknej nie odczuł działania,
Krzywdząc słabe stworzenia zgoła bez potrzeby?
Żeby ten las milutki,
Te krzewy i kwiatuszki, rosnące we wrzosie,
Nie natchnęły go, owszem, chęcią do kochania?...
Tu rozbeczało się.

Cielęce beczenia rzewne szły w ostępy
I wywarły niebawem upragnione skutki.
Zachrobotał po chruście jakiś chód cichutki,
I z poza gęstej jałowcowej kępy
Wilczysko się wysunie tuż i w Cielę wlepi
Dwoje zamglonych, pożądliwych ślepi.
Cielę pamięta,
Co każe etykieta i formy światowe:
Z wdziękiem tedy nachyla łeb, spuszcza oczęta,
I czeka przedstawienia, by zacząć rozmowę.

Czy, że Wilk miał znużone kły sutym obiadem;
Czy mu łup zdał się łatwym, czyli też człowiecze
Podejrzewał knowania albo pieską zdradę,
Dość, że, jak na wilcze plemię,