Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/71

Ta strona została przepisana.

Był dzień, gdy płonie błoń kolorowa
Ogniem złocieni, jaskrów i stokroci, —
Dzień, gdy schnie badyl, gdy owczarz się poci
I pod pilśniowy cień czoło chowa.
Snać ugrzanej rzeczułki bełkotanie ciche
I dalekich grań nuta, kędyś w borze mrąca
Psią boleść zaogniły, — szedł bowiem ku Psyche,
Która w cieniu łopianów drzemała z gorąca.


„O czem?“ —
— „Tak sobie.“ —
— „Parno.“ —
— „Że nie można parniej.“ —
— „Ach, jak ci w białem runie ślicznie tu na darni.“