Ta strona została uwierzytelniona.
LXIX.
Dziś mię, swojego pasterza
Filis odwiedzić zamierza.
Jakże mi dech się rozszerza!
Stół. Zimna stoi wieczerza:
Gęś, pasztet i ser z Nieświeża.
Miłość to wszystko odświeża.
Już idzie... słychać... już dzwoni...
Dzyń‑dzyń!.. andante symfonii.
Jest. Ściskam forte. Nie broni.
Owszem, na pościel z alkierza
Co moment oczy wyszczerza...
O jakże serca uderza!
A kiedy z szat się wyłoni,
Splatam ramiona koło niej.
O jakże serce mi dzwoni!
Do raju pędzim w sto koni,
Po jabłko z twórczej jabłoni
Dobra i złego w Polonii.