— Więc jeśliby obraz wystawiał co innego, tobyś nie pluł?
— Gdyby co innego?...
— Tak, gdyby co innego?...
— Gdyby co innego... to może... byłoby co innego, panie!
— Gdyby tak na obrazie wymalowany był obywatel?
— Malowany obywatel?
— Tak, obywatel malowany. Plułbyś?
— Gdyby obywatel namalowany był rzeczywiście realnie, bez żadnych, panie, impresyjności, bez karykatury, ale owszem idealizująco, z sercem, to nie, tobym nie pluł.
— Dobrze. Wyobraź więc sobie takiego realno‑idealnego, lub jeśli wolisz, elementarno‑alfabetycznego obywatela i odpowiedz mi z łaski swojej, co on robi?
— Nic nie robi, panie. Co ma robić? Od tego służba.
— Żartujesz, więc ja ci powiem, co robi obywatel. Obywatel orze, tańczy, używa cygarnicy rzeźbionej, gra w karty, jeździ konno i ma w salonie konterfekt dziadka, oraz grupę dziatek, czyli, robiąc i mając to, korzysta z niektórych sztuk, a mianowicie z bukoliki, baletnictwa, rzeźby, kartogranii, koniarstwa czyli hipiki po waszemu, nareszcie z konterfekcyi
Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/124
Ta strona została przepisana.