Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/149

Ta strona została przepisana.

sprowadzić: może wówczas jego sąsiad urzeczywistnia marzenie czuwania, uzmysławia, krępuje i niszczy duchowość, tę niepotrzebną, tę nieludzką duchowość, tę do szalonych ofiar wiodącą, tę nieprzyjaciółkę życia obywatelskiego, tę przeciwniczkę ucieleśnionej, racyonalnej rozkoszy... Może właśnie, kiedy ten odmieniec podsądny, ten nocny rozwiązywacz bytowych zagadek, w posępnej zbrodniczej zadumie patrzy na resztę dopalającego się w lampie knota: może właśnie tam za ścianą taż poszukiwana zagadka bytu leży już odgadnięta«...
Oskarżyciel, powiedziawszy to wszystko głosem już snadź z natężenia chrypiącym, odetchnął i spojrzał po nas cokolwiek mniej skromnie, niżby wypadało. Następnie popił z kieliszka i zamlaskał językiem, niby się przedniością Romane conti delektując, niby czerpiąc upojenie w obrazach nocnego szczęścia, które co tylko z takiem przesadnem może lecz wybaczalnem lubownictwem skreślił i zestawił je z bezsenną i bezsensowną nad księgami ślęczliwością podsądnego. Ten siedział teraz, jedną dłoń trzymając w kieszeni podsądnej swej odzieży spodniej, drugą zaś wraz z łokciem na stole trzymając, palcami jej nóżkę kieliszka muskał, co powodowało chwiejbę kieliszka, trzepotanie się w niem złotego płynu i groziło nawet tegoż rozlaniem; niezależnie od