zegar; czasem nawet zdawało się, że bije kuranty. Pewnego razu chłopczyk powiedział do dziewczynki.
— Wiesz co? głupia to zabawka kubełki! Znam lepszą.
— Naprawdę? Jak mamę kochasz? — spytała dziewczynka.
— Jak mamę kocham — potwierdził chłopczyk, — zabawka w zamianę serc: ja ci dam swoje, a ty mi dasz swoje. Dobrze?
— Dobrze — odpowiedziała dziewczynka, zaciekawiona nową zabawką.
Chłopczyk prędko wyjął z kieszonki scyzoryk, chlast! chlast! po lewym boku, wykrajał serce i oddał je dziewczynce. Serce trzepotało się przez chwilę, jak ryba wyjęta z wody, ale niebawem przycichło i leżało spokojnie na ręce dziewczynki, niby jądro orzecha tureckiego, tylko dużo większe i czerwieńsze.
— No, a teraz ty mi daj swoje — wyszeptał chłopczyk cichutko, ponieważ osłabiła go ta operacya.
Ale dziewczynka zrobiła z buzi podkówkę i zaczęła płakać.
— A co ja będę miała, jak ci dam swoje serce?... u... u... u...
— Głupia! przecież moje włożysz sobie w piersi. Czekaj, zaraz ci rozkraję. Zobaczysz, jakie to będzie zabawne.
Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/198
Ta strona została przepisana.