i przypominaj im ich zalety, ale wszystkim zarówno, aby każdy mógł w tobie swój własny wdzięk poznawać; gdyś z mężem sam na sam, niech on tylko istnieje dla ciebie; jeżeliś z przyjaciółmi wszystkimi, udawaj, że męża nie masz; jeżeliś z przyjacielem jednym, wybranym, możesz już nic nie udawać. Łatwo, tylko trzeba cokolwiek savoir vivre’u.
Cóż z tego? Rady radami, a natura naturą. Mnie sprawiało niewymowną przyjemność właśnie dręczyć męża i mścić się za przymus udawania przedślubnego. Po co się żenił? Wogóle, żenienie się powinno być wzbronione. Młodym żenić się nie trzeba, a z małżonków starych rodzą się tylko muchy rachityczne, niezdolne do używania życia w pełni i mające najsłuszniejsze prawo przeklinać rodziców.
Po powrocie z podróży zajęłam się gorliwie przypominaniem sobie i odszukiwaniem wszystkich męskich much, które znałam była w dzieciństwie i później. Wszyscy byli jeszcze nieżonaci, a więc chętni do stosunków przyjacielskich. Miałam z tego tytułu wiele chwil bardzo ciekawych i miłych. Tak przyjemnie czytać było w oczach każdego: