Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/242

Ta strona została przepisana.

Wytrzymał.
Tu w całej pełni zajaśniała moc i hartowność hrabiowska. Zaiste, szczytny to był widok. Wobec blatu spękanego, ani jeden mięsień nie drgnął na jego twarzy z czerwonego marmuru, której mogliby mu pozazdrościć dawni wodzowie. Mimowoli przychodziła na myśl owa przypowieść o chłopcu spartańskim, co wolał żeby mu lis szarpał wnętrzności, niż żeby krzykiem bólu miał przynieść ujmę swemu męstwu. Wyświetliła się również i druga cecha natury hrabiego. O ile słabe dusze upadają pod ciosem, o tyle w charakterach silnych ujawnia się potęga odporności. To też hrabia, nie tracąc czasu na daremne żale, sprowadził odpowiedniego mechanika i razem z nim, pracując od świtu do późnej nocy, zdołał jako tako posklejać szczątki i ponaprawiać uszkodzenia.
Jeżeli mężowie, zahartowani na polu walki lub w bojach życiowych, schodzą z wyżyn swych i oddają się na chwilę krotochwilom dziecinnym, to jakiż to uroczy widok i rozrzewniający! Czyż nie można się rozczulić wobec opisu Homera o tem, jak to ów Hektor waleczny, którego zabiciem tak się szczycił Achilles, bawił się, niby z rowiennikiem, z synaczkiem swym Astyanaksem! Dziwne też wzruszenie ogarnęło dwór, kiedy hrabia cały dzień, pierwszy dzień, przepędził na bilardzie, godząc do bil kijem, czyniąc duble, tryple,