supremacyi wołów, byków, psów, tudzież pasterzy, zwraca się do was moją mordą i prosi o łaskawe wypowiedzenie przede mną swych zapatrywań na cel i zadanie jałoszki w oborze, na stosunek jej do wołów, tych wiernych pracowników i towarzyszy waszego przyszłego krowiego stanu, o wyrażenie, w jakim kierunku chciałybyście się rozszerzać i wysubtelniać, w czem, podług was, leży dobro wasze, i wogóle, co myślicie, czego pragniecie, cobyście chciały zmienić, co zatrzymać? Proszę nadto o wyłuszczenie mi swych poglądów na miłość i poezyę. Wszystkie wymienione rodzaje zapatrywań będę miał zaszczyt wiernie Wilkowi donieść, a w razie, gdyby która z was miała coś jeszcze do uzupełnienia, do wyjaśnienia lub przedyskutowania, niech podczas mej nieobecności śmiało wali do lasu, do jamy obrośniętej bluszczem, ostęp świętokrzyski, numer nieparzysty pięćdziesiąty trzeci ce. Skończyłem. A teraz słucham. Cielęta mają głos.
Naprzód zaczęły się niedowierzające pobekiwania i bardzo intensywne chichotki. Cielęta trącały się kopytkami i bodły czółkami, wypychając jedna drugą do odpowiedzi na orędzie Lisa, który ze skromną godnością siadł na tylnych łapkach, wydobył karnecik, spuścił oczy i czekał cierpliwie. Nareszcie, gdy sytuacya zaczęła stawać się zbyt naciągniętą, raz jeszcze wstał i, już
Strona:PL Lemański - Proza ironiczna.djvu/42
Ta strona została przepisana.