Strona:PL Lemański - W kraju słońca.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.
XXXIV.

Florencja.

Kwiatów pełen, przed tumem, we Florencji rynek,
I od kwiatów piękniejszych pełen Florentynek.
Melodja ludzkiej mowy; czad kwiatowej woni.
Dzwon z Giotta campanile tak rozkosznie dzwoni.
W gromadkach, „i stranieri“, w czworo, w troje, w dwoje,
Pilni są Chiberti’ego oglądać podwoje,
I w chrzcielnicy, gdzie z kluczem ich poprzedza klecha,
Cudnie akustycznego idą słuchać echa.

La­‑La­‑La!... przewodnika rozległo się pienie,
I od ścian odbijane, leci pod sklepienie.

Tam, kiedy już dosięgło nachylonych murów,
Powraca w dół, jakoby śpiew z anielskich chórów.

I taki test w tem echu ton przecudnie czysty,
Jakby na padół z nieba powracał — wieczysty.