Ta strona została uwierzytelniona.
XLI.
Ach, dziewczyna mi los swój oddawała w ręce —
Anielstwo duszy, ciało niewinne, dziewczęce;
Ambrę włosów, jak słońce złotych... Skarb ten czciłem!
Alem go precz odrzucił, zdeptałem, wzgardziłem!
Wróg na mnie swej zawiści tchnął śmietniczym pyłem,
Zelżył mię, a ja krzywdy tej nie odemściłem;
Nie wydarłem mu życia, krwi’m zeń nie utoczył:
Darowałem... Mój ból się w rozkosz przeistoczył.
I porzuciłem wszystkie doczesności świata.
Związuje mię poczwórna zakonna objata:
Ślub czystości, ubóstwa, postu i pokory.
Tarczą mi jest od pokus szept: memento mori!
Żyję biedny, i czysty, i korny, jak jagnię,
I już niczego więcej dusza ma nie pragnie.