Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/104

Ta strona została przepisana.

lat. Ależ wasi niby to wybieralni delegaci robotniczy są bardziej nieusuwalni niż mianowani przez cesarza urzędnicy!». Ale niemcy odpowiadali tylko pogardliwym uśmiechem na te demagogiczne próby przeciwstawienia «tłumu» «wodzom» próby rozpętania wśród tego «tłumu» złych i próżnych instynktów, próby pozbawienia ruchu trwałości i stałości przez podważenie zaufania masy do «dziesiątka mądral». Wśród niemców myśl polityczna jest już dostatecznie rozwinięta, dość nagromadzono tam doświadczenia politycznego, aby móc rozumieć, że bez «dziesiątka» utalentowanych (talenty zaś nie rodzą się setkami), wypróbowanych, przygotowanych zawodowo i nauczonych przez długą szkołę wodzów, doskonale sharmonizowanych z sobą w pracy, niemożliwa jest w społeczeństwie współczesnem trwała walka żadnej klasy. Niemcy widywali i w swojem środowisku demagogów, którzy schlebiali «muskularnej pięści» masy, podniecając ją (nawzór Mosta i Hasselmana) do nieprzemyślanych czynów «rewolucyjnych» i siejąc nieufność do konsekwentnych nieugiętych wodzów. I tylko dzięki niezachwianej i nieprzejednanej walce z wszystkiemi i wszelakiemi żywiołami demagogicznemi w łonie socjalizmu tak wyrósł i wzmocnił się socjalizm niemiecki. Nasi zaś mędrcy w okresie, kiedy cały kryzys rosyjskiej socjaldemokracji wynika stąd, że żywiołowo rozbudzone masy nie mają kierowników dostatecznie przygotowanych, rozwiniętych i doświadczonych, obwieszczają z głębią myśli Maciusiów: «źle jest, kiedy ruch idzie nie od dołów»!
«Komitet, składający się ze studentów, jest do niczego, jest nietrwały». — Zupełnie słusznie. Ale wniosek stąd taki, że potrzebny jest komitet, składający się z zawodowych rewolucjonistów, bez względu na to, czy jest studentem czy robotnikiem ten, kto potrafi wyrobić się na zawodowego rewolucjonistę. Wy zaś wyprowadzacie wniosek, że nie należy popychać ruchu robotniczego zzewnątrz! W waszej naiwności politycznej nie widzicie nawet, że w ten sposób lejecie wodę na młyn naszych ekonomistów i naszego chałupnictwa. W czem to znajdowało wyraz, jeśli wolno zapytać, «popychanie» naszych robotników przez naszych studentów? Jedynie w tem, że student niósł robotnikowi te urywki wiedzy politycznej, które sam posiadał, te okruchy idej socjalistycznych, które sam podchwycił (albowiem główna strawa duchowa dzisiejszego studenta — legalny marksizm — nie mógł mu dać nic, prócz abecadła, prócz okruchów). Takiego popychania zzewnątrz było w naszym ruchu nie zadużo, lecz przeciwko — zamało, niesłychanie, potwornie mało, zbyt bowiem gorliwie smażyliśmy się we własnym sosie, zbyt niewolniczo korzyliśmy się przed elementarną «walką ekonomiczną robotników z przedsiębiorcami i rządem». Takiem «popychaniem» sto razy więcej powinniśmy i będziemy się zajmować my, rewo-