Z tem zdaniem B—wa nie zgadzamy się pod wielu względami, zwłaszcza nie zgadzamy się z podkreślonemi przez nas słowami, które szczególnie plastycznie świadczą, że nacierpiawszy się (jak każdy choć trochę myślący praktyk) przez nasze chałupnictwo, B—w nie może jednak przytłoczony ciężarem ekonomizmu, znaleźć wyjścia z tego nieznośnego położenia. Nie, społeczeństwo wyłania wiele ludzi nadających się do «sprawy», ale my nie umiemy zużytkować ich wszystkich. Pod tym względem krytyczny przejściowy stan naszego ruchu można określić słowami: ludzi niema i — ludzi jest mnóstwo. Ludzi jest mnóstwo, bo klasa robotnicza i w coraz większym stopniu najrozmaitsze warstwy społeczeństwa wyłaniają z pośród siebie z każdym rokiem coraz więcej niezadowolonych, pragnących protestować, gotowych do współdziałania w miarę sił w walce z absolutyzmem, którego nieznośność nie wszyscy jeszcze uświadomiają sobie, choć odczuwają ją coraz ostrzej coraz szersze masy. A jednocześnie ludzi brak, bo brak kierowników, niema wodzów politycznych, niema talentów organizatorskich, zdolnych do postawienia takiej szerokiej, a jednocześnie jednolitej i harmonijnej pracy, w którejby znajdowała zastosowanie każda bodaj najmniejsza siła. «Wzrost i rozwój organizacyj rewolucyjnych pozostaje w tyle nietylko poza wzrostem ruchu robotniczego, co uznaje również B—w, lecz nawet poza wzrostem ruchu ogólnodemokratycznego we wszystkich warstwach ludu. (Zresztą obecnie B—w uznałby zapewne i to za uzupełnienie tego wniosku). Rozmach pracy rewolucyjnej jest zbyt mały w porównaniu z szeroką żywiołową podstawą ruchu, zbyt jest przytłoczony ubogą teorją «walki ekonomicznej z przedsiębiorcami i rządem». A tymczasem w chwili obecnej nietylko agitatorzy polityczni, lecz i organizatorzy-socjaldemokraci powinni «iść do wszystkich klas ludności».[1] I nie znajdzie się bodaj ani jeden praktyk, któryby wątpił, że
- ↑ Np. w środowisku wojskowem daje się zauważyć w ostatnich czasach niewątpliwe ożywienie ducha demokratycznego, poczęści wskutek coraz częstszych wypadków walki ulicznej przeciw takim «wrogom», jak robotnicy i studenci. I skoro tylko pozwolą na to istniejące siły, powinniśmy koniecznie zwrócić jaknajbaczniejszą uwagę na propagandę i agitację wśród żołnierzy i oficerów, na stworzenie «organizacyj wojskowych», wchodzących w skład naszej partji.