socjaldemokraci mogliby podzielić tysiące częściowych funkcyj swej pracy organizacyjnej pomiędzy poszczególnych przedstawicieli najrozmaitszych klas. Brak specjalizacji — to jeden z największych braków naszej techniki, na który tak gorzko i tak słusznie skarży się B—w. Im drobniejsze będą poszczególne «operacje» ogólnej roboty, tem więcej będzie można znaleźć ludzi, zdolnych do ich wykonania (a w większości wypadków zupełnie niezdolnych do tego, by stać się rewolucjonistami zawodowymi), tem trudniej będzie policji «wyłowić» tych wszystkich «detalicznych pracowników», tem trudniej jej będzie na podstawie przyłapania jednego człowieka na jakiejś drobnostce sfabrykować «sprawę», któraby okupiła wydatki skarbu na «ochranę». Co się zaś tyczy liczby ludzi, gotowych do pomagania nam, to już w poprzednim rozdziale wskazywaliśmy na olbrzymią zmianę, która pod tym względem zaszła w ciągu jakichś pięciu lat. Z drugiej jednak strony, żeby zebrać w jedną całość wszystkie te drobne ułamki i żeby wraz z funkcjami ruchu nie rozdrobnić samego ruchu, żeby wykonawcę tych drobnych funkcyj natchnąć wiarą w potrzebę i wagę jego pracy, wiarą bez której wykonawca ten nigdy wogóle nie będzie pracował[1] — do tego wszystkiego niezbędna jest właśnie mocna organizacja wypróbowanych rewolucjonistów. Przy istnieniu takiej organizacji wiara w siły partji umocni się tem bardziej i rozpowszechni się tem szerzej, im organizacja będzie bardziej konspiracyjna, — a przecież na wojnie, jak wiadomo, najważniejszą rzeczą jest wpojenie wiary we własne siły nietylko własnej armji, lecz również nieprzyjacielowi i wszystkim żywiołom neutralnym; przyjazna neutralność może czasami rozstrzygnąć sprawę.
- ↑ Pamiętam, że jeden z towarzyszy komunikował mi, jak pewien gotowy do pomagania i pomagający socjaldemokracji inspektor fabryczny gorzko skarżył się na to, że nie wie, czy jego «informacje» dochodzą do prawdziwego centrum rewolucyjnego, o ile jego pomoc jest potrzebna i o ile dają się zużytkować jego małe i drobne usługi. Każdy praktyk zna. rozumie się, niejeden wypadek podobny, kiedy przez nasze chałupnictwo, traciliśmy sojuszników. «Drobne» zaś zosobna i nieocenione w sumie przysługi mogliby nam wyświadczać i wyświadczaliby pracownicy i urzędnicy nietylko fabryczni, lecz również pocztowi, kolejowi, celni, z instytucyj szlacheckich, popich i wszelkich innych, nie wyłączając policji i ludzi z kół dworskich! Gdybyśmy mieli już prawdziwą partię, rzeczywiście bojową organizację rewolucjonistów, sprawa wszystkich takich «pomocników» nie stałaby tak ostro, nie śpieszylibyśmy się zawsze bezwarunkowo do wciągania ich do samego jądra «nielegalszczyzny», lecz — przeciwnie — strzeglibyśmy ich specjalnie i nawet specjalnie przygotowywalibyśmy ludzi do takich funkcyj, pomni, że wielu studentów mogłoby przynieść partji więcej pożytku w charakterze «pomocników»-urzędników, niż w charakterze «krótkoterminowych» rewolucjonistów. Ale — powtarzam jeszcze raz — stosować tę taktykę ma prawo jedynie zupełnie już utrwalona organizacja, nie doznająca braku sił aktywnych.