wyprostowani i zalecajcie pedagogikę pedagogom, nie zaś politykom i organizatorom. Czy wśród inteligentów niema także przodujących, «średniaków» i «masy»? Czy nie uznajemy wszyscy, że i dla inteligencji potrzebna jest literatura popularna, i czy nie wydaje się takiej literatury popularnej? Ale wyobraźcie sobie tylko, że w artykule o organizacji studentów lub uczniów autor zacznie przeżuwać, niby jakieś odkrycie, myśl, że przedewszystkiem potrzebna jest organizacja studentów-średniaków?Takiego autora napewno wyśmieją — i słusznie. Wy nam tylko dajcie — powiedzą mu — idejki organizacyjne, jeśli je macie, a my już sami się zorjentujemy, kto z nas jest «średniak», kto stoi wyżej, a kto niżej. Jeżeli zaś nie macie własnych idejek organizacyjnych — to wszelkie wasze gadanie o «masie» i «średniakach» jest poprostu nudne. Zrozumiejcie nareszcie, że same już zagadnienia «polityki», «organizacji» tak są poważne, że nie można na ten temat mówić inaczej, jak tylko zupełnie poważnie: można i należy przygotowywać robotników (i studentów i uczniów) do tego, by można było mówić z nimi o tych sprawach, ale skoro już zaczęliście mówić o nich, to dawajcie prawdziwe odpowiedzi, nie cofając się wstecz, do «średniaków», lub do «masy», nie wykręcajcie się przypowieśmiami lub frazesami.[1]
Aby całkowicie przygotować się do swej działalności, robotnik-rewolucjonista także musi stawać się rewolucjonistą zawodowym. Dlatego nie ma racji B—w, kiedy mówi, że ponieważ robotnik pracuje w fabryce po 11½ godzin, to pozostałe funkcje rewolucyjne (oprócz agitacji) «siłą rzeczy spadają głównym ciężarem na nader niewielkie siły inteligenckie». Wcale nie «siłą rzeczy» tak się dzieje, ale przez nasze zacofanie, dlatego, że nie uświadomiamy sobie naszego obowiązku pomagania każdemu wybijającemu się dzięki swym zdolnościom robotnikowi do przeobrażenia się w zawodowego agitatora, organizatora, propagandystę, kolportera itp. Pod tym względem wprost haniebnie marnotrawimy swe siły, nie umiejąc strzec tego, co należy szczególnie pieczołowicie hodować i pielęgnować. Popatrzcie na niemców: mają oni sto razy więcej sił niż my, ale rozumieją doskonale, że rzeczywiście zdolni agitatorzy itp. wyrastają zpośród «średniaków» bynajmniej nie
- ↑ «Swoboda», Nr. 1, artykuł «Organizacja», str. 66: «Twardo krocząc naprzód, gromada robotnicza będzie utrwalała wszystkie żądania, wystawiane w imieniu Pracy rosyjskiej», — koniecznie przez wielką literę! I ten sam autor woła: «Bynajmniej nie mam wrogiego stosunku do inteligencji, ale... (to samo «ale», które Szczedrin tłomaczył słowami «nie rosną uszy powyżej czoła»!)... «ale zawsze gniewa mnie strasznie, kiedy przyjdzie ktoś, nagada bardzo ładnych i pięknych słów i żąda aby aprobowano je za ich (czy jego?) piękno i inne zalety». Tak, mnie to także «zawsze strasznie gniewa»...