Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/140

Ta strona została przepisana.

alarm» itp. Przyjrzyjcie się temu «czemuś konkretniejszemu», dokoła czego — jak sądzi — «bliższą rzeczą» byłoby skupić się i zorganizować: 1) pisma lokalne, 2) przygotowanie do demonstracyj, 3) praca wśród bezrobotnych. Od pierwszego rzutu oka widać, że wszystkie te sprawy są wyrwane zupełnie przypadkowo, naoślep, byle cośkolwiek powiedzieć albowiem jakkolwiekbyśmy się zapatrywali na nie, widzieć w tem coś szczególnego, co specjalnie nadawałoby się do «skupienia i zorganizowania» jest już zupełnym nonsensem. Przecież ten sam Nadieżdin o kilka stronic dalej mówi: «czas-by już był stwierdzić poprostu fakt: praca lokalna jest strasznie mizerna, komitety nie robią nawet dziesiątej części tego, co mogłyby robić... te ośrodki skupiające, które mamy obecnie to — fikcja, to — biurokratyzm rewolucyjny, wzajemne mianowanie się na generałów i będzie to dopóty, dopóki nie powstaną mocne organizacje lokalne». W słowach tych, niewątpliwie, obok przesady, zawarte jest wiele gorzkiej prawdy, i czy doprawdy Nadieżdin nie widzi związku pomiędzy mizerną pracą lokalną a tą ciasnotą widnokręgu działaczy, małym rozmachom ich działalności, nieuniknionemi wobec braku przygotowania działaczy, zamykających się w ramach organizacyj lokalnych? Czy Nadieżdin podobnie, jak autor artykułu o organizacji w «Swobodzie», zapomniał, że przejściu do szerokiej prasy lokalnej (od r. 1898) towarzyszył szczególnie silny wzrost ekonomizmu i «chałupnictwa»? Ale wszak nawet gdyby możliwe było jako tako zadowalające postawienie «szerokiej prasy lokalnej» (dowiedliśmy wyżej, że jest to niemożliwe, poza zupełnie wyjątkowemi wypadkami), to i wówczas organy lokalne nie mogłyby «skupić i zorganizować» wszystkich sił rewolucjonistów dla wspólnego ataku na samowładztwo, dla kierownictwa jednolitą walką. Nie zapominajcie, że chodzi tu tylko o «skupiające», organizatorskie znaczenie pisma, i moglibyśmy zwrócić się do Nadieżdina, broniącego rozdrobnienia, z postawionem przez niego samego ironicznem zapytaniem: «czy nie odziedziczyliśmy skądciś 200.000 rewolucyjnych sił organizatorskich?» Następnie: «Przygotowywania do demonstracyj» nie można przeciwstawiać planowi «Iskry» już chociażby dlatego, że plan ten właśnie przewiduje jaknajszersze demonstracje jako jeden z celów; mowa zaś o wyborze środka praktycznego. Nadieżdin znów się tu zaplątał, ponieważ nie wziął pod uwagę, że «przygotowywać» demonstracje (które dotychczas w olbrzymiej większości wypadków odbywają się zupełnie żywiołowo) może wyłącznie armja już «skupiona i zorganizowana», my zaś właśnie nie umiemy skupiać i organizować. «Praca wśród bezrobotnych». Znów ta sama gmatwanina, albowiem praca ta — to również jedno z działań wojennych zmobilizowanej armji, nie zaś plan mobilizowania armji. Do jakiego stopnia Nadieżdin i tutaj nie docenia szkodliwości naszego rozdrobnienia,