dzi, którzy «siedzą, jak w jamie» (wedle wyrażenia autora jednego z listów do «Iskry»), nie wiedząc, co dzieje się na szerokim świecie, u kogo nauczyć się czegokolwiek, jak zdobyć doświadczenie, jak zaspokoić dążenie do szerokiej działalności. I obstaję w dalszym ciągu przy tem, że rozpocząć stwarzanie tej faktycznej łączności można jedynie na podstawie wspólnego pisma, jako jedynego regularnego przedsięwzięcia ogólno-rosyjskiego, które będzie podsumowywało wyniki najróżnorodniejszych rodzajów działalności i w ten sposób będzie pchało ludzi do ciągłego kroczenia naprzód po wszystkich licznych drogach, prowadzących do rewolucji, tak samo, jak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Jeżeli chcemy zjednoczenia nietylko na gębę, to trzeba, aby każde kółko lokalne natychmiast poświęciło, powiedzmy, jedną czwartą swych sił na czynną pracę dla wspólnej sprawy, a pismo odrazu pokaże mu ogólne zarysy, zakres i charakter tej roboty, pokaże jakie luki są najmocniej właśnie odczuwane w całej działalności ogólno-rosyjskiej, gdzie brak jest agitacji, gdzie łączność jest słaba, jakie kółeczko wielkiego mechanizmu ogólnego mogłoby dane kółko poprawić albo zastąpić przez lepsze. Kółko, które jeszcze nie pracowało, lecz dopiero szuka pracy, mogłoby rozpoczynać pracę już nie jako chałupnik w oddzielnym małym warsztacie, chałupnik nie znający rozwoju «przemysłu» przed nim, ani ogólnego stanu obecnych sposobów produkcji w przemyśle, lecz jako spólnik w rozległem przedsiębiorstwie, odzwierciadlającem cały ogólno-rewolucyjny atak na samowładztwo. I im doskonalsze byłoby wykończenie każdego poszczególnego kółeczka, im większa liczba poszczególnych pracowników we wspólnem dziele, tem sieć nasza stawałaby się gęstsza i tem mniej zamieszania wywoływałyby w naszych szeregach nieuniknione wsypy.
Łączność faktyczną zaczęłaby stwarzać już sama funkcja rozpowszechniania pisma (gdyby to pismo zasługiwało na nazwę pisma, t. zn. gdyby wychodziło regularnie i nie raz na miesiąc, jak miesięcznik, lecz przynajmniej cztery razy na miesiąc). Obecnie stosunki między miastami dla potrzeb sprawy rewolucyjnej są niesłychanie rzadkie i — w każdym razie — są wyjątkiem, wówczas stosunki takie stałyby się regułą i zapewniłyby, rzecz prosta, nietylko kolportaż pisma, lecz również (co jest o wiele ważniejsze) wymianę doświadczenia, materjałów, sił i środków. Rozmach pracy rewolucyjnej zwiększyłby się po wielekroć, powodzenie zaś jednej miejscowości pobudzałoby stale towarzyszy, działających na drugim krańcu kraju do dalszego doskonalenia się, do chęci wyzyskania gotowego już doświadczenia. Praca lokalna stałaby się o wiele bogatsza i o wiele bardziej wielostronna, niż obecnie, rewelacje polityczne i ekonomiczne, zbierane po całej Rosji, dostarczałyby strawy duchowej robotnikom wszystkich zawodów i sto-
Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/142
Ta strona została przepisana.