Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/149

Ta strona została przepisana.

najmniej nie jako akt pojedynczy (jak wydaje się, widocznie, Nadieżdinowi), lecz jako kilka mocniejszych lub słabszych wybuchów, po których szybko następują okresy większego lub mniejszego zacisza. Dlatego podstawową treścią działalności naszej organizacji partyjnej, ogniskiem tej działalności powinna być taka praca, która jest i możliwa i potrzebna tak w okresie najmocniejszego wybuchu jak w okresie najzupełniejszego zacisza, mianowicie: praca agitacji politycznej, zjednoczonej w całej Rosji, oświetlającej wszystkie strony życia i skierowanej ku najszerszym masom. A praca ta nie da się pomyśleć w Rosji obecnej bez istnienia ogólno-rosyjskiego bardzo często wychodzącego pisma. Organizacja, tworząca się sama przez się wokół tego pisma organizacja jego spółpracowników (w szerokiem znaczeniu wyrazu, t. zn. wszystkich pracujących nad niem) będzie właśnie gotowa na wszystko, poczynając od ratowania honoru, autorytetu, i ciągłości partji w chwili największego «przytłumienia» rewolucji, i kończąc na przygotowaniu, wyznaczeniu i przeprowadzeniu powszechnego powstania zbrojnego.
W rzeczy samej, wyobraźcie sobie zwykły u nas wypadek zupełnej wsypy w jednej lub kilku miejscowościach. Jeżeli wszystkie organizacje lokalne nie są związane ze sobą przez jedną wspólną sprawę, to w takim wypadku praca przerywa się często na wiele miesięcy. Jeżeli natomiast istnieje taka wspólna dla wszystkich sprawa, to przy największej nawet wsypie dość byłoby kilkutygodniowej pracy dwóch-trzech energicznych ludzi, by powiązać ze wspólnym ośrodkiem nowe kółka młodzieży, powstające, jak wiadomo, bardzo szybko nawet obecnie, kiedy zaś ta wspólna sprawa szwankuje wskutek wsypy, leży wszystkim na sercu, to nowe kółka mogą powstawać i wiązać się z nią jeszcze szybciej.

Z drugiej strony, wyobraźcie sobie powstanie ludowe. W chwili obecnej, zapewne, wszyscy, się zgodzą, że musimy o niem myśleć i do niego się przygotowywać. Ale jak przygotowywać? Nie może przecież Komitet Centralny mianować wszędzie agentów mających za zadanie przygotowanie powstania! Gdybyśmy nawet mieli Komitet Centralny, to wobec dzisiejszych warunków rosyjskich nicby on nie wskórał przez takie mianowanie. Przeciwnie sieć agentów,[1] powstająca sama przez się w toku pracy przy stawianiu i rozpowszechnianiu wspólnego pisma, nie powinnaby była «siedzieć i czekać» na hasło powstania, lecz

  1. Niestety, niestety! Znów wyrwało mi się to straszne słowo «agent», które tak razi demokratyczne ucho Martynowów! Dziwi mnie, dlaczego słowo to nie obrażało koryfeuszy lat 70-ch, a obraża chałupników lat 90-ch. Mnie podoba się to słowo, albowiem jasno i wyraźnie wskazuje ono na wspólną sprawę, której wszyscy agenci podporządkowują swoje