Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/15

Ta strona została przepisana.
«Wydaje się nam wogóle — pisze redaktor «Rab. Dieła», B. Kryczewski — że gadanie o Górze i Żyrondzie w szeregach socjaldemokracji — to powierzchowna analogja historyczna, dziwna pod piórem marksisty: Góra i Żyronda — były to nie różne temperamenty czy różne prądy umysłowe, jak to może wydawać się historykom-ideologom, lecz różne klasy czy warstwy — średnia burżuazja z jednej strony i drobnomieszczaństwo wraz z proletarjatem — z drugiej. We współczesnym zaś ruchu socjalistycznym niema ścierania się interesów klasowych, cały ten ruch, we wszystkich (podkreślenie B. Kr.) swoich odmianach, włączając najzagorzalszych bernsteinistów, stoi na gruncie interesów klasowych proletarjatu, jego walki klasowej o wyzwolenie polityczne i ekonomiczne» (str. 32—33).

Śmiałe twierdzenie! Czyżby B. Kryczewski nie słyszał o dawno już zaobserwowanym fakcie, że właśnie szeroki udział warstwy «akademików» w ruchu socjalistycznym lat ostatnich zapewnił takie szybkie rozpowszechnienie się bernsteinizmu? A co najważniejsza — na czem opiera nasz autor zdanie, że nawet «najzagorzalsi bernsteiniści» stoją na gruncie walki klasowej o polityczne i ekonomiczne wyzwolenie proletarjatu? Niewiadomo. Zdecydowana obrona najzagorzalszych bernsteinistów nie jest poparta absolutnie żadnemi dowodami, ani argumentami. Autor myśli najwidoczniej, że skoro powtarza to samo, co mówią o sobie nawet najzagorzalsi bernsteiniści — to jego twierdzenie nie wymaga dowodzenia. Ale czy można wyobrazić sobie coś bardziej «powierzchownego», niż sąd o całym kierunku na podstawie tego, co mówią o sobie przedstawiciele tego kierunku? Czy można wyobrazić sobie coś bardziej powierzchownego, niż wynikający stąd «morał» o dwuch różnych i nawet biegunowo przeciwstawnych typach czy drogach rozwoju partyjnego? (str. 34—35 «Rab. Dieło»). Bo widzicie, niemieccy socjaldemokraci uznają zupełną wolność krytyki, francuzi zaś nie uznają jej i właśnie ich przykład wykazuje całe «zło nietolerancji».
Właśnie przykład Kryczewskiego — odpowiemy na to — dowodzi, że czasami marksistami nazywają się ludzie, patrzący na historję dosłownie «według Iłowajskiego». Dla wyjaśnienia jedności niemieckiej partji socjalistycznej a rozdrobnienia francuskiej, niema bynajmniej potrzeby grzebać się w historycznych właściwościach tych krajów, zestawiać warunków wojskowego półabsolutyzmu i republikańskiego parlamentaryzmu, niema potrzeby badać następstw Komuny i ustawy wyjątkowej przeciw socjalistom, porównywać bytu gospodarczego i rozwoju ekonomicznego, przypominać o tem, jak to «bezprzykładnemu wzrostowi niemieckiej socjaldemokracji» towarzyszyła bezprzykładna pod wzglę-