Strona:PL Lenin - Co robić? (1933).pdf/60

Ta strona została przepisana.
piero co przytoczył słowa Plechanowa: «propagandysta daje wiele idej jednej osobie lub paru osobom, agitator zaś daje tylko jedną, albo tylko kilka idej, zato daje je całemu mnóstwu osób»). Przez propagandę rozumielibyśmy rewolucyjne oświetlenie całego obecnego ustroju lub częściowych jego przejawów, niezależnie od tego, czy robi się to w formie dostępnej jednostkom czy też szerokiej masie. Przez agitację, w ścisłym znaczeniu słowa (sic!), rozumielibyśmy wezwanie masy do pewnych konkretnych działań, przyczynianie się do bezpośredniego rewolucyjnego wmieszania się proletarjatu do życia społecznego».

Winszujemy rosyjskiej — a i międzynarodowej — socjaldemokracji nowej, Martynowowskiej, ściślejszej i głębszej terminologji. Dotąd myśleliśmy (wraz z Plechanowem oraz z wszystkimi wodzami międzynarodowego ruchu robotniczego), że propagandysta jeżeli bierze, np. choćby sprawę bezrobocia, powinien wyjaśnić kapitalistyczną naturę kryzysów, wykazać przyczyny, dla których są one nieuniknione w społeczeństwie obecnem, nakreślić konieczność przekształcenia tego społeczeństwa w społeczeństwo socjalistyczne itd. Słowem, powinien dać «wiele idej», tak wiele, że wszystkie te idee naraz w całym swym zespole, będą przyswojone sobie przez niewiele (stosunkowo) osób. Agitator zaś, mówiąc o tej samej sprawie, weźmie najbardziej znany jego słuchaczom i najjaskrawszy przykład, powiedzmy śmierć z głodu rodziny bezrobotnych, wzrost nędzy itp. i skieruje wszystkie swe wysiłki ku temu, aby korzystając z tego znanego wszystkim faktu, dać «masie» jedną ideę: ideę absurdalnego przeciwieństwa pomiędzy wzrostem bogactwa a wzrostem nędzy, postara się obudzić w masie niezadowolenie i oburzenie na tę krzyczącą niesprawiedliwość, pozostawiając całkowite wyjaśnienie tego przeciwieństwa propagandyście. Propagandysta działa dlatego przeważnie przy pomocy drukowanego, agitator — przy pomocy żywego słowa. Od propagandysty wymaga się innych cech, aniżeli od agitatora. Kautskiego i Lafargue’a np. nazwiemy propagandystami, Bebla i Guesde’a — agitatorami. Wyróżniać zaś trzecią dziedzinę czy trzecią funkcję działalności praktycznej, zaliczając do tej funkcji wezwanie masy do pewnych konkretnych czynów», jest największem bzdurstwem, «wezwanie» bowiem jako akt[1] jednorazowy albo w sposób naturalny i nieunikniony uzupełnia i traktat teoretyczny, i broszurę propagandystyczną i mowę agitacyjną, albo też jest funkcją czysto wykonawczą. W rzeczy samej, weźcie, np. obecną walkę socjaldemokratów niemieckich przeciw cłom zbożowym. Teoretycy piszą traktat o polityce celnej «wzywając» — powiedzmy — do walki o umowy handlowe i o

  1. W wyd. z r. 1908: «fakt». Red.