I nie waszą jest rzeczą podnosić naszą aktywność, bo wam samym właśnie tej aktywności brak. Mniej kórzcie się przed żywiołowością, więcej zaś myślcie o podniesieniu własnej aktywności, panowie!
Wyżej, w odsyłaczu zestawiliśmy ekonomistę z nie-socjaldemokratą-terorystą, którzy przypadkowo występowali solidarnie. Naogół jednak mówiąc, istnieje między jednym a drugim nie przypadkowy, lecz konieczny związek wewnętrzny, o którym wypadnie nam mówić niżej i który musimy poruszyć właśnie pod kątem wychowania aktywności rewolucyjnej. Ekonomiści i obecni teroryści wyrastają ze wspólnego pnia: jest to właśnie owo korzenie się przed żywiołowością, o którem mówiliśmy w rozdziale poprzednim, jako o zjawisku ogólnem i które rozpatrujemy obecnie z punktu widzenia jego wpływu na dziedzinę działalności politycznej i walki politycznej. Na pierwszy rzut oka twierdzenie nasze może wydać się paradoksem: tak wielka napozór jest różnica pomiędzy ludźmi, podkreślającymi «szarą walkę bieżącą», a ludźmi, wzywającymi do najofiarniejszej walki poszczególnych jednostek. Nie jest to jednak paradoks. Ekonomiści i teroryści korzą się przed różnemi biegunami prądu żywiołowego: ekonomiści — przed żywiołowością «ruchu czysto-robotniczego», teroryści zaś — przed żywiołowością najgorętszego oburzenia inteligentów, którzy nie umieją lub nie mają możności powiązać roboty rewolucyjnej w jedną całość z ruchem robotniczym. Kto przestał wierzyć albo nigdy nie wierzył w tę możliwość, temu istotnie trudno jest znaleść inne ujście dla swego uczucia oburzenia i swej energji rewolucyjnej poza terorem. W ten sposób korzenie się przed żywiołowością w obu wskazanych przez nas kierunkach nie jest niczem innem, jak początkiem urzeczywistniania znakomitego programu «Credo»: robotnicy prowadzą sobie swoją «walkę ekonomiczną z przedsiębiorcami i rządem» (niech wybaczy nam autor «Credo», że wyrażamy jego myśli słowami Martynowa! Uważamy, że mamy do tego prawo, albowiem i w «Credo» jest mowa o tem, jak robotnicy w walce ekonomicznej «zderzają się z reżymem politycznym»), — inteligenci zaś prowadzą sobie, własnemi siłami, walkę polityczną, naturalnie zapomocą teroru! Jest to zupełnie logiczny i nieunikniony wniosek, przy którym nie można nie obstawać z całą mocą, chociażby nawet ci, którzy zaczynają urzeczywistniać ten program, sami nie uświadamiali sobie jego konieczność. Działalność polityczna ma swą logikę, niezależną od świadomości tych, którzy w najlepszej chęci nawołują albo do teroru albo do nadania charakteru politycznego samej walce ekonomicznej. Dobremi chęciami piekło jest wybrukowane, w danym zaś wypadku dobre chęci nie ratują jeszcze od żywiołowego ciążenia ku «linji naj-