szczęście w tem tylko, że nasza inteligencja rewolucyjna, bezlitośnie prześladowana przez policję polityczną, uważała walkę z tą policją polityczną za polityczną walkę z samowładztwem. Dlatego też dotąd pozostaje dla niej niewyjaśnionem zagadnienie «skąd wziąć siły dla walki z samowładztwem?».
Czy nieprawda, że niezrównana jest ta wspaniała pogarda dla walki z policją u zwolennika (w złym sensie zwolennika) ruchu żywiołowego? Nasza nieumiejętność w dziedzinie konspiracji gotów jest on usprawiedliwić tem, że dla nas wobec żywiołowego ruchu mas, w gruncie rzeczy, walka z policją polityczną nie jest ważna! Pod tym potwornym wnioskiem podpisze się bardzo a bardzo niewielu: do tego stopnia palącem zagadnieniem stało się obecnie dla wszystkich zagadnienie braków naszych organizacyj rewolucyjnych. Ale jeżeli nie podpisze się pod nim np. Martynow, to jedynie dlatego, że nie umie on czy nie śmie przemyśleć do końca swych twierdzeń. W rzeczy samej, czy takie «zadanie» jak wystawienie przez masę żądań konkretnych, rokujących namacalne rezultaty, wymaga specjalnej troski o stworzenie trwałej, scentralizowanej, bojowej organizacji rewolucjonistów? Czy «zadania» tego nie wypełnia i taka masa, która zupełnie nie «walczy z policją polityczną»? Co więcej: czy zadanie to byłoby wykonalne, gdyby poza niewielu kierownikami nie brali się do niego również (w olbrzymiej większości) tacy robotnicy, którzy zupełnie nie są zdolni do «walki z policją polityczną»? Tacy robotnicy, przeciętni masowcy, są zdolni do przejawienia olbrzymiej energji i samozaparcia się w strajku, w walce ulicznej z policją i wojskiem, zdolni są (i oni jedynie mogą) zdecydować o wyniku całego naszego ruchu, — ale właśnie walka z policją polityczną, wymaga szczególnych przymiotów, wymaga zawodowych rewolucjonistów. I my powinniśmy dbać nietylko o to, by masa robotnicza «wysuwała» żądania konkretne, lecz również o to, by masa robotnicza «wysuwała» coraz to większą liczbę takich rewolucjonistów zawodowych. W ten sposób doszliśmy do sprawy wzajemnego stosunku pomiędzy organizacją rewolucjonistów zawodowych a ruchem czysto robotniczym. Zagadnienie to, które mało odbiło się w literaturze, wiele zajmowało nas «polityków» w rozmowach i sporach z towarzyszami bardziej lub mniej ciężącymi ku ekonomizmowi. Na tem warto się specjalnie zatrzymać. Z początku jednak przytoczymy jeszcze jedną cytatę dla zilustrowania naszego twierdzenia o związku pomiędzy chałupnictwem a ekonomizmem.
«Grupa «Oswobożdienje Truda» — pisał pan N. N.[1] w swej «Odpowiedzi» — żąda otwartej walki z rządem, nie zastanawiając się, gdzie
- ↑ — S. Prokopowicz. Red.