Strona:PL Leo Belmont-Rymy i rytmy t.1.pdf/177

Ta strona została przepisana.

I nawet w rymy wplata się trudno;
Ani się naprzód nie rwie z pośpiechem,
Dla wszelkich celów pełna niechęci,
Ani przeszłości nie chce być echem,
Odarta z wielkich skrzydeł pamięci.
Szara mgła smutku legła na oku,
I blask się żadną nie przedrze miarą,
Aby zajaśnieć wewnątrz, wśród mroku,
I ogrzać duszę głupią i starą.
Gdy wzrokiem dawnych snów lub wspomnienia
Spoglądam dzisiaj na moje życie,
Słyszę szarpiące głosy sumienia,
Słyszę ranionej dumy mej wycie.
W parodyę uczuć wpadam uczuciem,
W bezmyślnych myślach myślą się grzebię,
Trzęsąc wrośniętem w wolę okuciem,
Czuję, że nie mam poczucia siebie!
Zdarza się czasem: w mroku zasiędę
I głucho siebie pytam się nieraz:
Czem byłem niegdyś, czem jestem teraz,
Czem mogłem zostać? czem będę?…
I wtedy pustka straszna zawiewa,
Oko się patrzy dziko i sucho,
I chociaż głos mój chrypnie, omdlewa,
Lecz słyszę wewnątrz odpowiedź głuchą.
I widzę — widzę: niegdyś wróżyłem
Różowy rozkwit, pełny nadziei,