Strona:PL Leo Belmont-Rymy i rytmy t.1.pdf/217

Ta strona została przepisana.

I moje sądy życiowem złem
Nader ostrożnie dziś gardzą.
Nie szukam idej, a wierzę w fakt
I chętnie korzystam z faktu, —
Spokojnie czekam, aż przyjdzie kres
Mojego z życiem kontraktu.
O mało-m nawet nie włożył już
Sybaryckiego szlafroka,
Bo o wygodę dziś więcej dbam,
Niźli o piękno dla oka.
A moje serce niezna dziś nic,
Prócz paru stron fizyologii,
A jeśli w drogę kto włazi mi,
Łokciem usuwam go z drogi.
Zacząłem nawet cokolwiek tyć…
Bezmyślność sprawia te cuda!
I byłbym może zupełnie rad,
Lecz… straszna trapi mnie nuda!
Dla mego ucha muzyka sfer
Brzmi, jak przeciągłe ziewanie;
Ziewa naokół przestrzeń i czas…
I marzę, marzę o zmianie!
I oto dzisiaj… — szczęśliwy zwrót,
Czy tchnienie życia dawnego?!
Naraz tęsknotą zadrgał mój duch
Za Tobą… nie wiem dlaczego? —
I wzywam Ciebie, o Muzo ma,
Mych młodych lat opiekunko,