Strona:PL Leo Belmont-Rymy i rytmy t.1.pdf/46

Ta strona została przepisana.

A przecież drwić nie można z tych dwóch świętych rzeczy:
Z krwawego bliźnich potu, z gorzkiej łzy niedoli,
I nie próbować ulżyć wszystkiemu, co boli,
I rany tem rozdrażniać, że się uldze przeczy!
Pójdź do wielkich pracowni i obacz, jak ludzie
Mozolą się, by tobie oszczędzić złej doli,
Gdy ty noce przepędzasz w rozkoszach swawoli,
Albo dni całe trawisz w bezczynnej swej nudzie:
Idź pod fabryk ogromne, ponure sklepienie,
Gdzie świszczą setki pasów i zgrzytają koła,
Spójrz na ręce stwardniałe, na spotniałe czoła:
Zapłoń rumieńcem wstydu i obudź sumienie.
A jeśli się potwych oczach jako cień prześliźnie
Ten widok, jeśli zbędziesz go uwagą drwiącą,
To powiem, żeś jest prochem, ześ trumną chodzącą,
A myśl twa jest robakiem na serca zgniliznie!