strugami przez szyby, dopełniała misternych tonów oświetlenia tego wspaniałego zakątka marzeń i miłości.
— No i cóż? Boi się mnie pan? — pytała go z figlarnym uśmiechem. — Boi się mnie pan naprawdę?
W istocie jednak, nic innego, jak tylko obawa trzymała go niby na uwięzi u okna i tamowała wyrazy w krtani.
— Niechże się pan zbliży — mówiła dalej. Proszę mi powiedzieć, z czem się zwierzyła przed panem tamta mała. Wiem przecie, że się kochacie jak dwoje dziatek, które się ustawicznie droczą.
On milczał ciągle, czując się w istocie chłopakiem wobec tej wspaniałej kobiety. Malutki czepek z czerwonemi wstążeczkami dodawał jej pozoru matki, w rzeczy samej traktowała go jak chłopaka, który zasłużył na karę. Przewyższała go pod każdym względem i to właśnie dodawało jej w jego oczach takiego uroku, któremu oprzeć się niepodobna.
— A więc nie chce się pan zwierzyć? — zapytała raz jeszcze.
Zbliżył się powoli do kominka i oparłszy się o gzyms, stanął od niej w oddaleniu jakich dwu kroków.
— Nie mam nic do powiedzenia — wykrztusił.
— A jeżeli ze spojrzenia pana można wyczytać marzycielstwo.
— Pani się myli — odrzekł nieśmiało.
— W pańskim wieku musi się mieć jakiś ideał, w razie potrzeby można się nawet zakochać w bohaterce romansu, który się czyta.
Chłopiec odczuwał wyraźnie magiczny wpływ jej słów, które go zwolna oplątywały. Ten dźwięk metaliczny działał na jego zmysły prawie usypiająco. Wiedziała i ona, jak powoli poddawał się jej urokowi i tracił własną wolę. Każdy ciąg, jak na szachownicy, był doskonale obliczony i obmyślany. Daremnie jednak biedaczysko bronił się i niedawał. Ona grała na jego zmysłach, maltretowała go, jak to czyniła z owadami, a mimo wszystko zmuszony był poddać się, bo właśnie to poddanie się sprawiało mu pewną rozkosz, taką samą może, jaką się ma wskutek ukłucia kolcem róży, gdy się po kwiat wonny sięga.
Nagle ona się zerwała i poczęła się przechadzać po dywanie nerwowo i niespokojnie. Był to nowy sposób,
Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/105
Ta strona została przepisana.