Ta strona została przepisana.
nów morskich, wolno mi teraz oddać cię im z powrotem. Bądź więc gotów!
— Jak to, śmiesz mnie zabić? — błagał nieszczęśliwy.
Potwierdziła to skinieniem głowy, rzuciła się na słabego człowieka z demoniczną siłą i po krótkiem szamotaniu ubezwładniła go. Wyniosła go na rękach, jak dziecko, na brzeg morski, wskoczyła do łódki, odbiła od brzegu, i, wypłynąwszy na pewną odległość, odkneblowała mu usta.
— Módl się teraz — ozwała się surowo, nieubłagalnie.
Biedak począł ją błagać, prosić, przysięgać poprawę, ale nadaremnie. Zrozumiawszy wkońcu, że niczego nie wyprosi, począł się modlić, poczem straszna ta kobieta chwyciła go oburącz za barki i rzuciła w toń morską. Następnie chwyciła wiosło i odpłynęła do brzegu z powrotem.