Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/59

Ta strona została przepisana.

obie ręce na biodrach. Gdy razy były coraz silniejsze i delikwent począł krzyczeć w niebogłosy, odezwała się dozorczyni z brutalnością w głosie:
— Istotnie, teraz i ja odczuwam poraz pierwszy wielką przyjemność — i gdy Lola ukończyła swój sport, podniecona baba odebrała od niej nahaj i dodała chłopakowi jeszcze kilka z niezwykłym animuszem.
— Miała pani racyę — edezwała się do Loli — jest w tem przyjemność okropna i szkoda, żem dopiero na to przyszła. Uczucie to szalenie błogie, tak błogie, że z nadmiaru szczęścia zdaje się, jakoby człek miał umrzeć.

∗                    ∗

»La ville des graces sur les bords de l’Amour«[1] Temi słowy wyraził się o mieście Gracu nad piękną Murą król holenderski, ojciec Napoleona III. Miasto to jest ostoją wielkiej liczby pensyonowanych oficerów i urzędników Austryi.
W mieście tem znalazł się mój ojciec i ojciec Loli, który już osiągnął był rangę generała. Tu więc po latach spotkałem się znowu... z Lolą. Wyrosła, wypiękniała jeszcze więcej, ale charakter jej nie uległ zmianie na lepsze. Nie wyrzekła się nawet ulubionej futrzanej kacabajki, ba, co jeszcze — w pokoju jej zauważyłem uwiązaną do otomany — szpicrutę.
— Czy jesteś pani tak samo jeszcze okrutną jak dawniej? — zapytałem.
— Jeżeli chce pan tego doświadczyć — odparła z dyabelnym uśmiechem — to może się to zdarzyć bardzo łatwo.
To wystarczyło, abym się trzymał od niej, o ile możności, zdaleka.
Pewnego zimowego poranku spotkałem ją całkiem niespodzianie. Jechała sankami i zobaczywszy mnie, kazała woźnicy zatrzymać konie. Podniosła welon. Była blada i wzruszona, z oczu sypały się dziwne iskry.
— Wie pan, skąd ja wracam? — zapytała.

— Przyznam, że byłoby mi odgadnąć bardzo trudno...

  1. Miasto wdzięku nad brzegiem miłości.