Strona:PL Leopold von Sacher-Masoch - Demoniczne kobiety.djvu/65

Ta strona została przepisana.

z całej wsi, Bogulesca. Wyposażę cię należycie i mam nadzieję, że będziesz roztropną, Teodoro!
I rzeczywiście, okazała więcej roztropności, niż baron oczekiwał. Słuchała w milczeniu i była za dumną, aby coś odrzec. Kiedy baron nachylił się nad nią i pocałował w czoło, uśmiechnęła się nawet, ale był to uśmiech zimny, wymuszony i nienaturalny.
Dopiero, gdy baron odszedł, zerwała się, przebiegła pokój, otwarła okno na posępną okolicę i patrzyła długo, długo w dal, poczem rzuciła się, na kolana przed obrazem Matki Boskiej, przed którym płonęła blada lampka i poczęła się modlić, lejąc obficie gorące łzy.

∗                    ∗

Bogulescu ją wziął, bo stanowiła dobrą partyę. Otrzymała parę pięknych koni, dwie krowy, pięćdziesiąt owiec i trochę gotówki, mniej więcej tyle, ile baron przez noc mógł spokojnie przegrać, co jednak dla rumuńskiego chłopa stanowiło pokaźny majątek.
Podczas wesela żartowano sobie zarówno z niego, jak i z niej. Miała zostać baronową i nie chciała. Teraz będzie paść gęsi, jak każda inna, mawiały kumoszki, a nawet można było usłyszeć złośliwe uwagi. Bogulescu jednak był dobrym »filozofem« i nie interesowały go te ploteczki.
Umysł jego był zaprzątnięty posagiem, jaki otrzymał, reszta go nie obchodziła. O miłości między obojga nie było mowy, ba, nawet żadnej sympatyi. Nie można więc było od pierwszej chwili rokować temu małżeństwu szczęścia, zwłaszcza, że młoda małżonka popadła jeszcze w większą apatyę, gdy baron Andor ożenił się z piękną panienką ze stolicy.
Nikt nie domyślał się cierpień, jakie trapiły Teodorę. Od pracy ciężkiej odwykła, nie mogła też zadowolić się prostym chłopskim wiktem. Znosiła jednak to wszystko w milczeniu, ale chudła z dnia na dzień i na twarzy bladła, jak suchotnica. Przez całą zimę siedziała od rana do nocy przy kominku i, patrząc nieruchomo w płomień, oddawała się własnym myślom.
i Kiedy nadeszła wiosna i trzeba było zabrać się do roboty na polu i w ogrodzie, a Teodora prawie nigdy nie wydobyła rąk z kieszeni fartucha, Bogulescu stra-