Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/100

Ta strona została skorygowana.

— Pan nie ponosi żadnej winy, Panie Priski, że się tak stało! — powiedział złośliwie Włodzimierz.
— Dosyć tego! — rozkazał Candeur. — Co było, to było! Teraz pan Priski jest naszym przyjacielem. Prawda, Priski?
— O, na śmierć i życie! — wykrzyknął Priski. — Nic nas już nie rozłączy.
— A w dowód przyjażni, ofiaruje nam pan Priski, tę oto, pieczoną kurę!
— Cudownie! — krzyknął Włodzimierz, spoglądając łakomie na śliczną kurę tuczoną, którą Candeur ukazał na stole.
— Jest ją też czem pokropić! — powiedział Candeur. — Popatrz tam, przyjacielu. Widzisz te trzy butelki burgundu? To jest burgund, jak się patrzy, zdobyczny!
— Panie Priski! — zawołał Włodzimierz, — daj pan pyska!
I rzucił mu się na szyję, wołając:
— Przez całe życie piłem tylko burgunda krymskiego! Gdzieś pan to znalazł?
— Przedewszystkiem siadajmy do jedzenia! — powiedział Candeur, patrząc rozbłysłemi oczyma na wiktuały. — Zaczynamy od szynki... prawda?
— Nie, naprzód salceson!
— Na końcu przyjdzie kura!
— Napijmy się przedtem! Należy otworzyć