Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/69

Ta strona została przepisana.

— To znaczy, że nie oddam ci tej teki!
— A komuż ją oddasz?
— Komuś, godniejszemu od ciebie. Ty, już przestałeś, mój drogi, być moim sekretarzem. Nie jesteś już moim pomocnikiem, możesz sobie spać, jak długo chcesz, możesz jechać, wrócić do Paryża, uczynić, co ci się podoba... jest mi to całkiem obojętne. Włodzimierzu, weź tę tekę, mianuję cię moim kajmakanem, moim sekretarzem.
I podał mu tekę, na znak nowej godności.
Candeur wydał ryk desperacyi. Włodzimierz uniósł się z radości w strzemionach, a twarz jego, rozbłysła, jak słońce.
Zapadła cisza. Rouletabille pogrążył się na nowo w cierpkich rozmyślaniach. Iwana jechała dalej obojętna, milcząca, jakby nie znała reportera zupełnie.
Rouletabille czuł się zranionym w samo serce. Daremnie silił się na to, by przyjmować obojętnie to, co czyni ta dziwna, niepojęta dziewczyna. Gryzł się straszliwie i nie mógł przestać myśleć o swej krzywdzie. Czasem wzbierał w nim gniew i wtedy rzucał dzikie spojrzenia wokoło siebie.
Spojrzenie takie padło właśnie na Candeura, który po chwilowej rozpaczy, przyszedł do siebie szybko i kroczył obok konia Włodzimierza, wesoły, poświstując sobie nawet czasem.
Rouletabille uczuł oburzenie, że ex-sekretarz