Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/72

Ta strona została przepisana.

szemu tej teki. Zresztą nikt nie byłby mi tyle za nią zapłacił co Candeur. Nie kryję się z tem wcale. Tylko tak poważna kwota, skłoniła mnie do tej sprzedaży.
— Co też ty opowiadasz! — rzekł reporter. Przecież Candeur niema ani grosza!
— Candeur jest bogaty... Przynajmniej był bogatym!
— Przypuszczam, że nie dał swych słynnych 40.000 franków. Z nich już niema ani śladu.
— Proszę pana, dał mi sto tysięcy franków... — odparł z dumą Włodzimierz.
— Sto tysięcy?
— Candeur, który się dotychczas przysłuchiwał, rzekł poważnie:
— To nie jest wcale drogo, za zaszczyt noszenia teki, z artykułami, pierwszego reportera „Epoki“.
— Kpisz sobie ze mnie! — krzyknął Rouletabille.
— Nie kpię z nikogo! — zauważył Candeur. Uważam zresztą, że zrobiłem doskonały interes.
— Skądże wziąłeś pieniądze? — pytał Rouletabille, już bez gniewu. Wytłumacz się.
— Dobrze. Oto, kiedy nam skonfiskowałeś pieniądze i karty, musieliśmy z konieczności zacząć inną grę.
— Z konieczności?