Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/81

Ta strona została przepisana.

— Cóż ci z nazwiska biedaka, którego może skazano na śmierć?
— To prawda. Przykro mi, żem cię wyciągnął na tę smutną opowieść...
— Ty jeden ją znasz! — powiedział i dodał po ciężkiem westchnieniu: Oto masz kobiety! Strzeż się;
Rouletabile udał, że nie słyszy...
— Musisz być zmęczony! — powiedział — Wsiądź na mego konia, ja sobie trochę rozprostuję nogi.
— Z przyjemnością! — zgodził się Candeur.
Wsiadł na konia w ten sposób, że z ziemi przełożył jedną nogę przez siodło. Koń przysiadł w jednej chwili na kolana.
— Widzisz, jak się ugiął koń? — spytał reporter. Cóż się więc musiało stać z hrabiną? Łatwo sobie wyobrazić. Takby trzeba zgnieść wszystkie baby...
Rouletabille przyspieszył kroku; bał się instynktownie dalszej rozmowy. Ale Candeur go dogonił.
— Nie spiesz się tak, — prosił, — mój koń ma i tak co dźwigać. Wybacz, ale muszę ci coś powiedzieć dla twego dobra, choćbyś się miał nawet gniewać. Mówię, jako przyjaciel......Powiadam ci, ta kobieta, to twoje nieszczęście!