Strona:PL Leroux - Dziwne przygody miłosne Rouletabilla.pdf/98

Ta strona została skorygowana.
VIII.
Candeur popija.


Mijali właśnie jakąś oberżę, pustą do niedawna, teraz pełną gości, których jednak zatrzymał oddział prowiantowy, odbierający zapasy za spisem i rozdzielający wiktuały.
Już mieli wejść w podwórze, ale Iwana nie chciała być w tej ciżbie, więc Rouletabille poszedł z nią, krzyknąwszy tylko, że niebawem wróci.
Włodzimierz wpadł w wyśmienity humor. Zamęt był jego żywiołem, niebawem też miał pod pachą ogromną szynkę i spory salceson, a w drugiej ręce niósł bochen chleba. Szukał po podwórzu Candeura, z którym się tu miał spotkać.
Zaczął się już niecierpliwić, gdy nagle ukazała się głowa olbrzyma w oknie wielkiego, starego dyliżansu, stojącego pod daszkiem, umyślnie dlań, widać, zbudowanym.
— Cóż ty tam robisz?
— Czekam! Właź... Czekamy na ciebie...
— Jakto czekacie? — zdziwił się.
— Mamy gościa... tutaj spokojnie, będzie nawet można popić.