Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/128

Ta strona została przepisana.

Byli to po większej części ludzie od lat wielu zajęci pracą w gmachu opery, którzy przeżyli już niejedne rządy i dla których poza tymi grubymi, dusznymi murami, nic więcej nie istniało. Wszyscy oni znali Krystynę i uśmiechem życzliwym witali jej zjawienie się, a ona dla każdego z nich znajdowała serdeczne słówko zachęty lub przyjaźni.
I tak dnie upływały, a Raul i Krystyna, żyjąc tem zamkniętem życiem, starali się nadaremno ukryć przed sobą główną, jedyną może troskę ich serc.
Krystyna, która do tej pory zadziwiała Raula zimną krwią i spokojem, stawała się coraz bardziej nerwową, bez widocznej przyczyny. Niekiedy, podczas tych codziennych zwiedzań i spacerów, ulegała napadom sztucznej jakiejś wesołości. Biegła szybko bez celu, przeskakując dekoracje i dywany, wdrapując się na chwiejące się rusztowania i balkony i po chwili, blada, drżąca przystawała, ręką przyciskając serce i niespokojnem spojrzeniem badając mroki, czające się po kątach. I nagle wołała: „nie tędy Raulu! nie tędy! — śmiejąc się nerwowo i nienaturalnie. A ilekroć młody człowiek, zaniepokojony, chciał zbadać przyczynę zaszłej w niej zmiany i prosił ją o wytłumaczenie,odpowiadała niezmiennie:— „To nic Raulu! to nic! przysięgam ci, że to nic".
Raz, gdy przechodzili przez scenę, stanęli mimowoli przed otwartą zapadnią.
Raul pochylił się nad głębokim i ciemnym otworem i rzekł:
„Pokazałaś mi swoje górne królestwo, Krystyno, daj mi zwiedzić teraz podziemne.
Krystyna drżąca objęła go ramionami, jak- gdyby broniąc go przed jakiem niebezpieczeństwem i szepnęła ledwie dosłyszanym głosem:
„Nie, nigdy!... Zabraniam ci tam chodzić, pamiętaj. To wszystko co jest tam, pod ziemią, należy do niego."