Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/130

Ta strona została przepisana.

Krystyno!posłuchaj mnie, — rzekł ostro, — pojadą do bieguna północnego, tylko w tym wypadku, gdy mi powiesz nazwisko tego nędznika.“
„Na miłość boską! Raulu, zamilknij, błagam cię! Gdyby on cię usłyszał!...”
Błędnemi, wystraszonemi oczami Krystyna wodziła dokoła siebie.
„Uwolnię cię z pod jego wpływu, Krystyno, przysięgam! — zawołał Raul, doprowadzony do szaleństwa widocznym jej lękiem. Uwolnią cię na zawsze! Ukryję przed nim. Będziesz mogła żyć spokojna i szczęśliwa!... A potem odjadę, jeżeli tego zażądasz!”
Krystyna pochwyciła ręce Raula i przycisnęła je z całych sił do piersi.
„Chodźmy! Chodźmy stąd na górne piętra,” — prosiła.
Pobiegła tak szybko po schodach, że Raul ledwie podążyć mógł za nią.
Znaleźli się niebawem na najwyższem piętrze, prawie pod dachem, w labiryncie belek i desek, które Krystyna przeskakiwała zręcznie, oglądając się ciągle poza siebie.
Ale pomimo tej ostrożności nie dostrzegła cienia, przesuwającego się tuż za nimi i śledzącego każde ich poruszenie.
Raul również go nie widział, bo skoro miał Krystynę przed sobą — cały świat mógł nie istnieć dla niego.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO.