Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/135

Ta strona została przepisana.



XIII
LIRA APOLLONA

W ten sposób przybyli na dach ogromnego gmachu Opery. Wzrok ich ponad trzema wystającemi wieżami i trójkątną basztą narożną, swobodnie badał rozciągającą się przed nimi wolną przestrzeń powietrza. Krystyna odetchnęła całą piersią. Z miejsca tego rozciągał się wspaniały widok na cały Paryż. Ująwszy się pod ręce, przytuleni do siebie, stali zapatrzeni, a wierny cień, który towarzyszył im ciągle, znikł na załamie dachu, aby po chwili ukazać się znowu, nawpół ukryty poza żelazną balustradą.
Nie podejrzewając wcale jego obecności, usiedli uspokojeni na stopniach olbrzymiego posągu Apolla. Wiosenny, pełen jaskrawych barw wieczór zapadał na miasto. Lekkie, białe obłoki, jakby przyprószone purpurą i złotem, wlokły się leniwie ponad ich głowami.
„Niedługo pójdziemy dalej i prędzej, niż te chmury, — rzekła Krystyna. — Na koniec świata! Ale jeżeli nadejdzie chwila, w której nie zechcę dalej pójść za tobą, porwiesz mnie siłą, nieprawdaż Raulu?“