Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/14

Ta strona została przepisana.

„Ależ tak... Jakto! pani nie widziała?“
„I w biały dzień był we fraku?“
„Kto? Gabrjel?“
„Ależ nie! Upiór“.
„No tak, był we fraku! — zapewniła Jammes. — Sam Gabrjel mi to powiedział... Właściwie nawet potem go poznał. To było tak: Gabrjel znajdował się w gabinecie reżysera. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł pers. Wie pani? Ten pers z urocznemi oczyma.
„Tak, tak“, — odpowiedziały chórem dziewczęta, żegnając się dla odpędzenia uroku.
„Gabrjel jest trochę przesądny, — mówiła dalej Jammes, — jest jednakże zawsze uprzejmy i kiedy spotyka się z persem, wkłada tylko nieznacznie rękę do kieszeni, aby dotknąć kluczy, które tam nosi. Ale tym razem, kiedy pers się zjawił, Gabrjel porwał się z fotela, aby dotknąć żelaznej kłódki przy szafie! Ale zaczepił przytem o gwóźdź i rozdarł sobie połę palta. Potem, spiesząc do wyjścia, uderzył się o drzwi i nabił sobie guza na głowie; wreszcie, cofając się nagle, zadrasnął sobie rękę o parawan, stojący koło fortepianu. Chciał się oprzeć o fortepian, lecz pokrywa spadła mu na rękę i przygniotła palce. Tego było już za wiele. Wypadł jak szalony z gabinetu, lecz tak nieszczęśliwie, że zaraz potem stoczył się ze schodów. Przechodziłam tam właśnie z mamą, pobiegłyśmy więc mu ną pomoc. Był silnie potłuczony