Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/143

Ta strona została przepisana.

nic ci nie powiedziałam! Ty nic nie wiesz! Ale żałuj mnie, mój biedny przyjacielu!... Ach! Tego okropnego wieczoru, pamiętasz, gdy Carlotta na zawsze ośmieszona została, gdy stało się tyle nieszczęść strasznych, gdy nagle ciemności zaległy salę, a na głowy publiczności spadł ten olbrzymi świecznik, zabijając i raniąc...
Pierwsza myśl moja wtedy zwróciła się ku tobie! Ale natychmiast uspokoiłam się, bo ujrzałam cię w loży. Wiedziałam, że „Głos“ obecny jest na przedstawieniu i przelękłam się, sądząc, że i jego mogło spotkać nieszczęście. Oszalała, prawie nieprzytomna, skoczyłam ze sceny za kulisy, do mojej garderoby. Ale „Głosu“ tam nie było. Zamknęłam drzwi i ze łzami w oczach błagałam, aby dał znak o sobie!
Głos nie odpowiedział, lecz nagle posłyszałam cudowną melodję, tak dobrze mi znaną. Była to skarga Łazarza. Było to «smętne łkanie skrzypek mojego ojca! Raulu! Czy mogłam się pomylić i nie rozpoznać gry mojego ojca!? W pokoju dźwięczała ta sama melodja, pod której urokiem staliśmy, zapomniawszy o całym świecie, na cmentarzu w Perros! Czy mogę ci opisać, Raulu, wrażenie, jakiemu uległam, słysząc tę pieśń, głoszącą rozkosze nieśmiertelnego, zaświatowego życia, podczas gdy niedaleko rozlegały się jęki tych nieszczęśliwych, na śmierć zmasakrowanych ludzi?!
I zdawało mi się, że słyszę wyraźny rozkaz, bym szła za nią, do niej... Powstałam — „Chodź.