Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/155

Ta strona została przepisana.

ce twoje, słyszysz!? Niech dotkną mojego ciała, mojej twarzy, a dowiesz się, kim jestem!“.
I pomimo mojego oporu pochwycił moje palce i z wściekłością i siłą przesuwał po swojej twarzy! Paznokciami moimi rozdzierał to straszne, wstrętne ciało trupie!...
„Dowiedz się, — syczał — że we mnie niema nic żyjącego! że trupem jestem za życia! Z śmiertelnej, zgniłej gliny ulepiony jestem od stóp do głowy! Dowiedz się, że szkielet cię kocha i pragnie twojej miłości i nie opuści cię do grobu! Słyszysz, Krystyno, rozkażę tu przynieść większą, obszerniejszą trumnę, byśmy się oboje w niej pomieścić mogli, gdy miłość nasza i siły się wyczerpią!... Teraz cię już nie puszczę stąd. Dokąd nie widziałaś mojej twarzy, dokąd wyobrażać mnie sobie mogłaś młodym i pięknym, mogłem mieć nadzieję, że, oczarowana moim śpiewem, powrócisz jeszcze. Nieostrożną i szaloną byłaś Krystyno, zdzierając maskę. Ciekawość cię zgubiła!...
Chciałaś mnie widzieć, kiedy ojciec mój nie widział mnie nigdy, a matka, aby nie patrzeć na twarz moją straszną, uczyniła mi podarunek z tej oto maski!!!
Puścił mnie i szarpany nerwową, straszną czkawką, czołgał się wyjąć i złorzecząc po ziemi.
Po chwili nie było go w pokoju.
Śmiertelna cisza zaległa teraz podziemie.
Zaczęłam się zastanawiać nad moim losem.
Eryk ostrzegał mnie, że nie grozi mi żadne